mandag 25. juli 2011

Był sobie ptak obdarzony parą doskonałych skrzydeł o bajecznie barwnych piórach, stworzony do swobodnego szybowania w przestworzach, ku radości tych, którzy obserwowali go w locie.
Pewnego dnia ptaka tego zobaczyła młoda kobieta i zakochała się w nim bez pamięci. Serce jej mocno zabiło, oczy zalśniły z zachwytu, gdy patrzyła, jak z gracją szybuje po błękitnym niebie. Ptak poprosił ją, by mu towarzyszyła, i polecieli razem w pełnej harmonii. Kobieta podziwiała, czciła, wielbiła ukochanego ptaka.
Lecz pewnego dnia pomyślała: "A może on zechce odkryć dalekie krainy, poznać odległe zakątki świata?". I przestraszyła się własnych myśli. Przestraszyła się, że już nigdy nikogo tak mocno nie pokocha. I obudziła się w niej zazdrość, zazdrość o to, że ptak umie latać.
Poczuła się samotna.
"Zastawię na niego pułapkę - pomyślała. - Następnym razem, gdy się pojawi, już ode mnie nie odleci".
Ptak, który również był bardzo zakochany, przyfrunął do niej nazajutrz. Wpadł do klatki i nie mógł się już z niej wydostać - stał się więźniem.
Kobieta napawała się jego widokiem. Był przedmiotem jej gorącej namiętności, pokazywała go przyjaciółkom, które wzdychały: "Naprawdę cudowny! Jaka jesteś szczęśliwa!". Jednak z biegiem czasu zaszła w niej zadziwiająca przemiana: ponieważ ptak stał się jej własnością i nie musiała już go zdobywać, przestał ją interesować. A on, nie mogąc już latać, z dnia na dzień pogrążał się w coraz głębszym smutku, pióra mu wyblakły, skrzydła opadły - a kobieta zwracała na niego uwagę tylko wtedy, kiedy przynosiła mu jedzenie.
Pewnego dnia, gdy podeszła do klatki, okazało się, że ptak jest martwy. Wpadła w rozpacz i odtąd ani na chwilę nie przestawała o nim myśleć. Ale nie pamiętała o klatce, pamiętała tylko dzień, kiedy ujrzała go po raz pierwszy, jak szybował wysoko w obłokach, swobodny i szczęśliwy.
Gdyby mogła przyjrzeć się sobie samej, zrozumiałaby, że tym, co tak naprawdę wzruszało ją w ukochanym, była jego wolność, ciekawość świata, energia jego silnych skrzydeł.
Utraciła sens życia i śmierć zapukała do jej drzwi.
- Czemu przyszłaś? - zapytała ją udręczona kobieta.
- Abyście mogli być znów razem - odpowiedziała śmierć. - Gdybyś pozwoliła mu odlatywać i wracać, kochałabyś go i podziwiała do dzisiaj. Teraz jestem ci potrzebna, byś mogła go odnaleźć.

Fragment z ksiazki pt. "Jedenascie minut".- Paulo Coelho

"Pozegnalny list"

Gabriel Garcia Marquez, 74 - letni, wybitny pisarz kolumbijski, autor m.in. słynnej powieści "Sto lat samotności", laureat Nagrody Nobla z 1982 roku - jest chory na raka limfatycznego. Pisarz wycofał się z życia publicznego i do swoich przyjaciół rozesłał pożegnalny list, rozpowszechniany w Internecie.
Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię.

Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem.

Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie.

Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią.

Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę.

Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości!

Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie.

Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).

Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi... Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę.

Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po razpierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze.

Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł.

Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył.

Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz.

Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem.

Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz.

Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę.

Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie.

Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz.

Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni.

Prześlij te słowa komu zechcesz.

Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj.

I jeśli tego nie zrobisz nigdy, nic się nie stanie.

Teraz jest czas.


Pozdrawiam i życzę szczęścia!!!

søndag 17. juli 2011

"Wewnetrzne dziecko"- a c to takiego?

Wiele razy obilo mi sie o uszy haslo " twoje wewnetrzne dziecko".
Jak wiadomo kazdy z nas, zdaje sie jakby skladac z wielu czesci.
Jak to Ewa Foley okreslila, ze osobowosc mozna porownac do rodziny, ktora skada sie z roznych czlonkow, tylko ze osobowosc sklada sie z roznych podosobowosci.
Raz czujemy w sobie osobe pelna milosci, ktora pragnie byc przy rodzinie, na innym etapie na szego zycia ujawnia sie czesc naszej osobowisci, ktorej ambicja sa sukcesy zawodowe. Kiedy trzeba, kazdy z nas potrafi byc delikatny, wspolczujacy, jak i agresywny, gotowy do walki ze zmaganiami.
Nie mozna zapominac, ze w rodzinie wazne sa takzedzieci. Kazdy z nas przychodzi na swiat jako bezbronne dziecko. I nosi te dziecko cale zycie w sobie.
Ja, chociaz jestem juz pelnoletnia, nadal czuje potrzeby jakie mialam gdy bylam mala dziewczynka. Chce czuc sie bezpiecznie, bezbronnie, kochana, chce sie bawic...smiac bez powodu...
Ostatnio czytajac artykul Ewy Foley, ktory mnie bardzo poruszyl, poniewaz pomogl mi zrozumiec sama siebie...
A mianowicie przeczytalam, ze "dziecko desperacko upomina sie o zapokojenie spoich potrzeb i na poziomie nie swiadomym to wlasnie to staje sie glowna motywacja naszych dzialan."
Juz rozumiem, skad taka nie chec do szkoly....nie ciekawe skojarzenia z kariera zawodowa.
Intuicyjnie czuje, ze moje wewnetrzne dziecko nie pozwalalo mi sie skupic na tych tematach, poniewaz nie czulo sie zauwazone, chcialo sie bawic.
Tak wiec dorosla kontra mala czastka mnie przeszkadzaly sobie. Mialy rozne ambicje.
Teraz juz wiem, ze moge pozwolic sobie na zabawe, jak i na konkretne, sprawy wymagajace wysilku...

Tutaj zamieszczam caly artykul. Mam nadzieje, ze sie komus jeszcze przyda.

Ewa Foley
"O wewnętrznym dziecku"

Nigdy nie jest za późno na szczęśliwe dzieciństwo.

Większość z nas żywi przekonanie, że powinniśmy być jedną zintegrowaną osobowością, toteż często zastanawiamy się, dlaczego jesteśmy tacy niekonsekwentni. Jednego dnia czujemy się świetnie, a drugiego beznadziejnie. Czasami te zmiany nastrojów mogą następować dosłownie z minuty na minutę. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie jesteśmy jedną osobą: wszyscy mamy wielu "innych" w swoim wnętrzu, wiele różnych pod-osobowości. Każda nich jest bardzo specyficzną osobą, mającą swoje własne potrzeby, pragnienia, poglądy i opinie. Mamy na przykład taką osobowość, która uważa, że najważniejszą sprawą w życiu jest praca. Jeżeli ta osobowość miałaby kierować naszym życiem, nie robilibyśmy nic innego, tylko ciężko pracowali. Ale możemy mieć w swoim wnętrzu kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto lubi odpoczywać, relaksować się, nawet leniuchować, cieszyć się życiem. Na ogół silniej identyfikujemy się z jedną z tych osób. Jeżeli jesteśmy pracoholikami, będziemy silnie identyfikowali się z tą częścią nas, która jest zainteresowana tylko pracą, i ignorujemy, wypieramy lub odsuwamy na bok ten drugi aspekt siebie, tę osobę, która jest hedonistą, uwielbia oddawanie się przyjemnościom albo po prostu lubi nic nie robić. Często pomiędzy nimi istnieje konflikt interesów. Odczuwamy to jako wewnętrzny konflikt i nie wiemy czego tak naprawdę chcemy. Każda z tych podosobowości jest tak samo ważnym i zasługującym na szacunek aspektem naszej tożsamości; warto się z nim poznać, zaprzyjaźnić, docenić. Właśnie poprzez pozwolenie sobie na wyrażenie tych różnych pod-osobowości możemy osiągnąć wewnętrzną równowagę i spokój. Zamiast identyfikować się z jednym z tych spolaryzowanych aspektów, warto poznać je oba, a potem ŚWIADOMIE dokonać wyboru, w którym momencie naszego życia jedna z nich powinna przejąć rolę wiodącą.

Zaznajamianie się z tymi różnymi częściami swojego "Ja" jest fascynującym doświadczeniem. Lubię myśleć, że nie jestem jedną osobą lecz rodziną, która mieszka w moim wnętrzu. Jak w większości rodzin - także i w tej - jest miłość i są konflikty oraz różnice zainteresowań. Chodzi o to, aby pozwolić każdemu członkowi swojej wewnętrznej rodziny na odegranie własnej roli i pełną ekspresję - tak aby rodzina ta żyła w harmonii

Jednym z najważniejszych aspektów nas jest wewnętrzne dziecko, czyli to dziecko, które mieszka w naszym wnętrzu. Tak naprawdę mamy w sobie wiele dzieci; mamy w sobie dzieci w różnym wieku, ze wszystkich okresów swojego dzieciństwa - od wewnętrznego niemowlęcia aż do wieku dojrzewania. Mamy w sobie bardzo wrażliwe, emocjonalne dziecko. To właśnie czujące wrażliwe dziecko jest bazą naszych emocji. Żeby więc nawiązać kontakt ze swoimi emocjami i móc je zaakceptować, musimy pozostawać w kontakcie z tym właśnie dzieckiem. Jest też dziecko rozbawione. To dziecko chce się bawić, umie to czynić, bo wszyscy jako małe dzieci umieliśmy to wspaniale robić. Wszyscy mamy też w sobie dziecko, które jest radosne, rozpromienione, rozbawione, rozgląda się za okazją do dobrej zabawy. Mamy w sobie także magiczne dziecko - naturalnie połączone z magią wszechświata. Niestety, większość z nas traci to połączenie w procesie dorastania. Będąc dziećmi mieliśmy bezpośredni dostęp do innych wymiarów. Niektórzy z nas widzieli elfy, duchy natury, rozmawiali z krasnoludkami lub niewidzialnymi przyjaciółmi. Nasz magiczny wymiar pochodzi właśnie od tego dziecka. Jest w nas także mądre dziecko. To ten aspekt nas, który wszystko wie i widzi. Zna prawdę i mówi tylko prawdę. Wie, co czuje i co czują inni. Potrafi się przebić przez fasadę sztuczności, tak popularną w świecie dorosłych.

Tak jak z innymi naszymi podosobowościami, z którymi chcemy nawiązać kontakt, dobrze jest zacząć od kontaktu z zewnętrznymi, prawdziwymi dziećmi. Wielu z nas doświadczyło wszechogarniającego porozumienia podczas kontaktu wzrokowego z małym dzieckiem. Wielu, obserwując bawiące się dzieci, miało ochotę się pobawić. Niekiedy dziecko na ulicy czy w sklepie powie do nas coś tak mądrego i głębokiego, iż mamy wrażenie, że to dziecko wie o nas dużo więcej niż my sami. Dzieci odzwierciedlają nasze wewnętrzne dziecko. Często polecam uczestnikom moich zajęć, aby spędzili co najmniej 24 godziny z małym dzieckiem, najlepiej tej samej płci. Można się w ten sposób wiele o sobie dowiedzieć.

Wierzę, że to właśnie wewnętrzne dziecko jest najważniejszym aspektem, z którym należy nawiązać kontakt. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. My - istoty duchowe - przychodzimy na świat jako dzieci. Dziecko jest tą cząstką osobowości, która jest najbliżej naszej esencji duchowej. Nowo narodzone niemowlę w istocie jest czystą esencją duchową. Dlatego właśnie wzrusza i głęboko przejmuje przebywanie z bardzo małymi dziećmi - widzimy wtedy odbicie swojego ducha. Im bardziej nawiązujemy kontakt z własnym wewnętrznym dzieckiem, tym bliżej jesteśmy swojej prawdziwej esencji duchowej. Kultywowanie naszego związku z wewnętrznym dzieckiem automatycznie umożliwia połączenie z tą esencją, która wtedy może się w pełni wyrazić.

Nawiązanie kontaktu ze swoim wewnętrznym dzieckiem jest ważne też dlatego, że ma ono klucz do naszej kreatywności. Wszyscy wiemy, jak twórcze są dzieci; bez końca tworzą, ciągle wymyślają różne gry i zabawy. Wypełnione wyobraźnią i kreatywnością, lubią rysować, malować, wymyślać piosenki, tańczyć. Są nieprawdopodobnie twórczymi istotami. Ostatnio obserwowałam małą dziewczynkę, kiedy postanowiła być "głupią myszką" - biegała rozrzucając klocki i śmiejąc się do rozpuku. Ilu z nas zabawa w "głupią myszkę" uratowałaby przed depresją i chorobami...??? My, dorośli, też mamy w sobie tę twórczą esencję. Kontakt z wewnętrznym dzieckiem wyzwala drzemiącą w nas kreatywność. Tę cząstkę, która nie boi się eksperymentować i próbować nowych rzeczy. Jeżeli masz ochotę zrobić coś, czego jeszcze nie robiłeś - śpiewać, malować czy lepić garnki z gliny - to ZRÓB TO jak najszybciej! Gdy dziecko rysuje obrazek, nie zastanawia się, jak będzie on oceniony przez krytyków. Robi to, bo sprawia mu to radość! Właśnie w ten sposób możemy uwolnić swoją kreatywność - poprzez wyzwolenie esencji dziecka, które po prostu chce się bawić, spróbować wszystkiego, co jest dobrą zabawą, ryzykiem, radością... Dzieci nie boją się być inne, nie boją się ryzykować, aby zaspokoić swoją ciekawość.

Im więcej pomagam ludziom w skontaktowaniu się z energią wewnętrznego dziecka, tym wyraźniej widzę, jak proces ten pomaga w rozwinięciu twórczego potencjału, w zdobywaniu większej niezależności, podnoszeniu poczucia własnej wartości, a także w przekraczaniu winy, niepożądanych nawyków, nadmiernego krytycyzmu i... wstydu. Im bliżej pozostajemy swojego wewnętrznego dziecka,tym lepszymi rodzicami jesteśmy. Wyobraźcie sobie sami, jakie to śmieszne i patetyczne, gdy kilkuletnie dzieci w dorosłych ciałach usiłują wychowywać kilku- lub kilkunastoletnie własne dzieci!!!

Innym ważnym powodem kontaktowania się z wewnętrznym dzieckiem jest fakt, że ma ono klucz do bliskości w związkach z innymi ludźmi. Dziecko jest tą cząstką nas, która odczuwa najgłębsze emocje, która naprawdę potrafi kochać, która jest wrażliwa, otwarta i bezbronna. Nie możesz doświadczyć prawdziwej bliskości z partnerem jeżeli nie jesteś otwarty na miłość i bezbronny. Sondra Ray, doświadczona trenerka i autorka Cudu związków miłości, mówi: Miłość odkrywa wszystko to, co nią nie jest; Miłość zawsze leczy, jeżeli jej na to pozwolisz. To właśnie wrażliwe dziecko pozwala nam zbliżyć się do ludzi. Jeżeli nie będziemy z nim w kontakcie, nigdy nie doświadczymy prawdziwej intymności w związku partnerskim. W czasie procesu uczenia się bycia z dzieckiem, opiekowania się nim, chronienia go, pozwalania mu na wyrażanie siebie w odpowiedni sposób możemy doświadczyć radości płynącej z bliskich relacji partnerskich.

Niektórzy z nas mają bliski kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem albo znają takich, co go mają. Pewnie wiesz, kogo mam na myśli. To ci, z którymi przebywanie jest prawdziwą przyjemnością i zabawą, z którymi dobrze się czujemy, którzy wzruszają nas tak samo jak małe dziecko. Niestety, większość z nas wyparła się lub zapomniała o swoim wewnętrznym dziecku. Bardzo wcześnie odkryliśmy, że świat nie jest bezpiecznym miejscem. Tak więc wcześnie zaczęliśmy wznosić mury obronne wokół dziecka. Struktura naszej osobowości jest tak skonstruowana, aby jak najlepiej chronić tę wrażliwą, delikatną esencję. Te mury obronne stają się coraz potężniejsze. Wytwarzamy również coraz więcej mechanizmów umożliwiających przeżycie tego niewinnego dziecka. W końcowym etapie dochodzi do tego, że przywalone jest ono stertą gruzu w naszym wnętrzu. I właśnie w takim stanie funkcjonuje większość z nas. Dziecko ukryte jest tak głęboko, że nawet nie wiemy o jego istnieniu. Podobnie jak automaty, uruchamiane są nasze systemy obronne i mechanizmy przeżycia. Zapominamy, że robimy to, by chronić swoje wewnętrzne dziecko. A ono cierpi, gdyż potrzeby jego nie są zaspokajane. Dziecko nigdy od nas nie odejdzie, nie dorośnie, nie umrze! Jest w nas przez całe życie. Jego potrzeby stają się naszymi potrzebami. Jeżeli nie jesteśmy ich świadomi to, nie zdając sobie z tego sprawy, cały czas będziemy usiłowali je zaspokoić.

Dziecko desperacko upomina się o zaspokojenie swoich potrzeb i na poziomie nieświadomym właśnie to staje się główną motywacją naszych działań. Tak więc na przykład możemy rozwinąć podosobowość pracoholika. Ciężko pracujemy usiłując zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, by dziecko czuło się bezpiecznie. Tak spędzamy całe życie: ciężko pracując, gromadząc pieniądze i inne dobra materialne. Osiągamy sukces i dziwimy się, dlaczego nie daje nam to satysfakcji. Dlatego, że zapomnieliśmy o dziecku, którego bezpieczeństwo było głównym motorem naszego działania. Czasami dziecko sabotuje naszą szansę na osiągnięcie sukcesu, ponieważ wie, że JEGO potrzeby nie będą w ten sposób zaspokojone. Często zauważam, że u osób, które marzą o sukcesie, ale nie mogą go osiągnąć - blok ten pochodzi od dziecka, którego podstawowe potrzeby nie są zaspokojone. Wtedy dziecko w sprytny sposób zablokuje każda szansę na osiągnięcie sukcesu - do momentu kiedy nim się nie zaopiekujemy, otoczymy miłością, zaczniemy spędzać z nim więcej czasu, bawić się, słuchać jego potrzeb.

Tak więc skontaktowanie się z dzieckiem jest prawdziwym wyzwaniem. Wyzwaniem jest ŚWIADOMA nad nim opieka. Świadomie zaspokajanie jego potrzeb. Automatycznie pozwoli nam to na osiągnięcie równowagi i określenie swojego systemu wartości w życiu. Każde dziecko potrzebuje miłości, uwagi, kontaktu, radości, możliwości uczciwego, kreatywnego wyrażenia siebie. Jeżeli mu to umożliwimy, cała nasza osobowość zacznie się harmonizować w zdrowy i zrównoważony sposób. Nareszcie będziemy mogli być w pełni sobą.

JAK SKONTAKTOWAĆ SIĘ ZE SWOIM WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM?

Jest wiele sposobów. Możemy to zrobić praktykując śpiewanie, tańczenie, malowanie, rysowanie, zabawę, przebywanie z dziećmi, dziecięce zabawy. Możemy to także uczynić przebywając na łonie natury i na przykład ze zwierzętami. Dzieci kochają zwierzęta. Niedawno moja chrześniaczka Ania z entuzjazmem pokazała mi swojego nowego przyjaciela, królika. Ania mówi o sobie "królik"..., a o Babci "konik". Weźmy z niej przykład i zwracajmy się do siebie ulubioną zdrobniałą formą swojego imienia. Ja się rozpływam, gdy mój ukochany mówi do mnie Ewuś. Jest to kojący balsam dla mojej "małej dziewczynki". Od razu ją widzę, jak podskakuje z radości, szczerząc bezzębny uśmiech! Jedna z uczestniczek mojego treningu UZDROWIENIA WEWNĘTRZNEGO DZIECKA w Krakowie nawiązała kontakt ze swoją "małą dziewczynką" poprzez wyjście na środek i recytowanie wierszyków zawstydzonym sepleniącym głosem, kręcąc róg niewidzialnego fartuszka. To było piękne i wzruszające. Płakaliśmy i śmieliśmy się jednocześnie, bijąc jej brawa na bis. Możemy też po prostu kupić sobie ulubioną zabawkę z dzieciństwa lub pluszowego misia. Możemy pozwolić dziecku wyrazić, czego potrzebuje pracując z lustrem. To bardzo proste. Popatrz sobie w oczy i zapytaj swojej wewnętrznej dziewczynki czy chłopczyka: Co mogę dzisiaj dla Ciebie zrobić? Na co masz ochotę? Poczekaj na odpowiedź i ZRÓB TO ! Może chce iść na lody lub na spacer? Spełnij codziennie JEDNĄ prośbę swojego dziecka, a twoje życie zacznie się zmieniać. Także do lustra codziennie powiedz swojemu dziecku: Kocham Cię i nigdy Cię nie opuszczę!

Często polecam napisanie listu od dużej Ewy do Małej Ewuni. Może on wyglądać tak:

Kochana Mała Ewuniu,

wiem, że jesteś bardzo samotna i przerażona. Wiem, jak bardzo boisz się być sobą. Wiem, jak ci smutno, że nikt nie wie, jaką jesteś wspaniałą dziewczynką i co naprawdę czujesz. Ja przynależę do twojej przyszłości i wiem najlepiej, jak wiele wycierpiałaś i jak ci jest ciężko. Wybacz mi, że tak bardzo cię zaniedbałam, że cię opuściłam. Kocham cię i obiecuję, że zawsze będą miała dla ciebie czas. Pozwolę ci być naprawdę sobą, taką jaką jesteś. Nauczę cię równowagi i pozwolę ci się bać, złościć, cieszyć i smucić. Proszę, pozwól mi być z tobą na zawsze.

Twoja kochająca
duża Ewa

A potem napisanie listu od zranionego i opuszczonego dziecka. Ten list dobrze jest napisać lewą ręką (prawą dla leworęcznych). Mój list był taki:

Droga Duża Ewo,
wybaczam ci. Proszę przyjdź po mnie. Ukrywam się pod stołem od 40 lat. Boję się. Bardzo ciebie potrzebuję.
Przyjdź i nie opuszczaj mnie już nigdy.

mała Ewunia

Jeszcze innym sposobem kontaktowania się i "oswajania" dziecka jest regularnie praktykowana wizualizacja SPOTKANIA Z WEWNĘTRZNYM DZIECKIEM.

Polecana literatura:
John Bradshow - Żeby przyjść do siebie - otoczenie opieką skrzywdzonego dziecka wewnętrznego (Wyd. Medium)
Alice Miller - Cena wyparcia urazów z dzieciństwa
Hubertus von Schoenebeck - Antypedagogika - być i wspierać zamiast wychowywać
Tana Luuvas - Jestem tutaj (Wyd. Ravi)

W porównaniu z dietą wegańską, dieta mięsna zużywa do 17 razy więcej ziemi, 14 razy więcej wody i 10 razy więcej energii

"W porównaniu z dietą wegańską, dieta mięsna zużywa do 17 razy więcej ziemi, 14 razy więcej wody i 10 razy więcej energii.
Zatem mamy dużo, dużo praktycznych powodów, aby być wege, oprócz współczującej natury, która jest rozwijana poprzez ochronę wszelkiego życia. To również jest ważne. Jeśli ludzie tylko zastosują dietę wegańską, to troska o wszelkie życie również się pojawi.
7 Produkujemy wystarczającą ilość zboża, aby dostatnio wykarmić całą ludzką populację. Mimo to 1 miliard ludzi głoduje, a 10,9 miliona dzieci umiera każdego roku - jedno dziecko umiera co 5 sekund, podczas gdy mamy taki dostatek żywności, żeby nakarmić całą populację świata, z nadwyżką, a nawet 2-krotnie więcej. 8 Z drugiej strony, około 1 miliard ludzi cierpi na otyłość i choroby związane z przejadaniem się lub jedzeniem zbyt dużej ilości mięsa."


 Fragment z ksiazki "Od kryzysu do pokoju", do ktorej link podaje tutaj: http://www.odkryzysudopokoju.pl/Od-kryzysu-do-pokoju.pdf

Jak widac,  weganizm przemawia nie tylko do wrazliwych serc, jak i takze do rozumow :)

lørdag 16. juli 2011

"To smakuje jak bajaderka"

Tak wiec, pewnego rana, postanowilam przygotawac "cos" do jedzenia do pracy. W reke wpadly mi migdaly. Wlozylam je do blendera, gdzie sie rozdrobnily. Dodalam lyzke namoczonego siemienia lnianego.
Po ok 10 min, zrobila sie masa...ale nie gladka...Dodalam kakao. Troszke oleju kokosowego...(polecam dodac namoczone suszone owoce).Dokladnie wymieszac...i gotowe...

W pracy siostra posmakowala i powiedziala: "To smakuje jak bajaderka z Polski".

Witarianska Czekolada

Ostatnia mila niespodzianka mnie spotkalo. Okazalo sie bowiem, ze moja siostra zainteresowala sie witarianskimi deserami.
I dla tej Pani, od slow do czynow, dochodzi bardzo szybko.
Rachu ciachu...niby tylko maslo kakaowe mialo sie rozpuscic w miceczce, ktora byla w cieplej wodzie.
A jak z powrotem wrocialam do kuchni...czekolada byla juz gotowa.
A dzisiaj rano zachcialo mi sie jej skosztowac, ale juz jej nie bylo! A to znaczy, ze domownikom smakowala :D

Przepis pochodzi ze stronki http://badzweganinem.blox.pl/


Składniki: (w miarę możliwości używamy surowych składników)
  • 50 g masła kakaowego
  • 3 łyżki wiórków kokosowych
  • 3 łyżki syropu z agawy
  • 4 łyżki kakao w proszku
  • 1 łyżka rodzynek
  • ok. 10 grubo posiekanych orzechów brazylijskich
Sposób przyrządzenia:
Masło kakaowe rozpuścić w temperaturze do 48 st. C. Dodać syrop z agawy, kakao i wymieszać. Dosypać bakalie (rodzynki, wiórki kokosowe, orzechy brazylijskie) i wszystko wymieszać. Przełożyć na talerz i rozprowadzić  tak, by powstała warstwa ok. 7-8 mm. Wstawić do lodówki na co najmniej godzinę. Po wyjęciu kroić nożem na mniejsze kawałki. Przechowywać w lodówce, jeśli jeszcze coś zostanie.

søndag 3. juli 2011

HERBATNIKI A’LA DE FRANCINE DUBUC

Składniki: 


  • słonecznik
  • sezam
  • daktyle
  • proszek z chlebowca, surowy, organiczny
  • wiórki kokosowe

Sposób przyrządzania:
Namoczyć słonecznik (organiczny). Homogenizować, lub przemielić na mąkę. Wymieszać wszystkie składniki. Odwadniać w inkubatorze 105oF = ok. 40OC